Do końca przy Niepodległej
Treść
Chowani byli po kryjomu, bo komuniści obawiali się, że miejsca pochówku staną się miejscami kultu dla Polaków – mówił o żołnierzach wyklętych ks. abp Sławoj Leszek Głódź podczas Mszy Świętej w Luzinie koło Wejherowa.
Uroczystości w kościele parafialnym pw. Matki Boskiej Różańcowej były poświęcone pamięci gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, dowódcy Kedywu Armii Krajowej, ppłk. Łukasza Cieplińskiego, prezesa IV Zarządu Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, i mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, dowódcy V Wileńskiej Brygady AK.
– Wobec tych trzech wybitnych oficerów Wojska Polskiego władze komunistyczne dopuściły się zbrodni, i to zbrodni sądowej z wykonanymi wyrokami. Nie dość, że pozbawiono ich życia, przez całe dziesięciolecia nazywano – a część tych zadymionych, zaczadzonych PRL-em do dziś jeszcze nazywa – „bandytami” – powiedział na początku Mszy Świętej ks. abp Sławoj Leszek Głódź.
Metropolita gdański przypomniał, że dopiero 3 lutego 2011 roku Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
– Więzienia i kazamaty do lat 50. były ich miejscem przeznaczenia, a potem na Powązkach ta Łączka, gdzie dzisiaj trwają ekshumacje, i szukamy m.in. rotmistrza Pileckiego. Koniec II wojny światowej nie był dla nich równoznaczny z końcem zniewolenia Ojczyzny. Do końca pozostali jednak wierni Niepodległej – podkreślił ksiądz arcybiskup.
W homilii wybrzmiało, że ci oficerowie oddali życie za to, aby Najjaśniejsza Rzeczpospolita zyskała niepodległość.
– Chowani byli po kryjomu, bo komuniści obawiali się, że miejsca pochówku staną się miejscami kultu dla Polaków – powiedział ks. abp Głódź.
Na uroczystości przybyli parlamentarzyści, przedstawiciele organizacji niepodległościowych, harcerze, przedstawiciele wojska na czele z dowódcą Marynarki Wojennej admirałem floty Tomaszem Matheą.
Odsłonięta została tablica pamiątkowa poświęcona żołnierzom wyklętym. Treść jej brzmi: „Pamięci żołnierzy niezłomnych z V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej mjr. Zygmunta Szendzielarza ’Łupaszko’, walczących w 1946 roku na Pomorzu przeciw Sowietom i komunistycznym kolaborantom o niepodległy byt państwa polskiego. Rodacy”. Jej odsłonięcia dokonał podkomendny mjr. „Łupaszki” por. Józef Bandzo, „Jastrząb”.
– Dzisiejsza uroczystość jest dla mnie bardzo radosna. Szczególnie cieszę się, że młodzież zaczyna w podobnych uroczystościach brać coraz większy udział. My już odchodzimy, ale pamięć o nas niech zostanie – powiedział w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” por. Bandzo.
Niezłomni bohaterowie
Metropolita gdański przywołał postaci trzech bohaterów, których w sposób szczególny wspominano wczoraj w Luzinie. Stwierdził, że postać gen. Fieldorfa docenił dopiero śp. prezydent RP Lech Kaczyński, który odznaczył go pośmiertnie w 2006 r. Orderem Orła Białego.
– To on przywrócił wielu zapomnianych bohaterów narodowej pamięci. Gdyby nie on, „Nil” do dziś z pewnością tego Orła Białego by nie otrzymał – mówił ksiądz arcybiskup.
Generał Fieldorf, gdy wrócił w 1947 r. z zesłania na Syberii, ujawnił się, bo sądził, że przychodzą już normalne czasy.
– Ale odmówił współpracy z bezpieką i za tę odmowę poniósł najwyższą cenę – mówił metropolita gdański. 20 października 1950 r. Sąd Najwyższy skazał „Nila” na karę śmierci, a wyrok wykonano 24 lutego 1953 r. w więzieniu na Mokotowie.
– Mija dokładnie 60 lat od tego morderstwa. Nie jest znane miejsce pochówku generała, a żaden z uczestników tych zbrodni sądowych: sędziowie, śledczy, prokuratorzy, nie poniósł kary. Dożyli spokojnej starości, otrzymali wysokie renty i jeszcze żyje prokurator będący przy wykonaniu kary śmierci. Taka jest sprawiedliwość – mówił w gorzkich słowach ks. abp Sławoj Leszek Głódź.
Kolejnym wspominanym przez niego „niezłomnym” był ppłk Ciepliński, który we wrześniu 1939 r. uczestniczył w bitwie pod Bzurą, a w czasie okupacji należał do ZWZ--AK. Po zajęciu Rzeszowa przez Sowietów z powodzeniem dowodził akcją rozbicia więzienia na zamku w Rzeszowie, gdzie przetrzymywano 270 żołnierzy AK.
Duchowny zaznaczył, że Ciepliński po aresztowaniu był poddany nieludzkim torturom i 14 października 1950 r. skazany na 5-krotną karę śmierci. Wyrok na płk. Cieplińskim i jego sześciu towarzyszach wykonano 1 marca 1951 roku. W 2007 r. został odznaczony przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego. Ostatni z bohaterów, mjr „Łupaszko” w 1943 roku został dowódcą V Wileńskiej Brygady AK. Żołnierze majora Szendzielarza walczyli zarówno z Niemcami, jak i z wojskami sowieckimi.
– Żołnierze majora w latach 1945-1948 rozbili kilkadziesiąt posterunków Milicji Obywatelskiej i UB oraz kilkanaście placówek Armii Czerwonej, więc był on ogromnie znienawidzony – mówił metropolita gdański. „Łupaszko” został aresztowany w 1948 roku, w więzieniu przesiedział dwa i pół roku, gdzie poddany był torturom.
Później nastąpił pokazowy proces, w wyniku którego został skazany na 18-krotną karę śmierci. Mordu na nim dokonano 8 lutego 1951 roku. Jego miejsce pochówku też nie jest znane.
– Pisano o majorze „Łupaszko” jak o „bandzie Łupaszki”, a przyczynili się do tego też walnie niektórzy do dziś żyjący profesorowie i wykładowcy historii z czasów PRL. Dopiero 30 czerwca 2008 r. na cmentarzu wojskowym na Powązkach odbył się symboliczny uroczysty pogrzeb majora – przypomniał ks. abp Głódź.
W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Piotr Niwiński z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej podkreślił, że odsłonięcie tablicy w kościele w Luzinie było wydarzeniem bardzo znaczącym.
– Waga dzisiejszego wydarzenia jest gigantyczna ze względu na to, że po 70 latach po raz pierwszy w sposób instytucjonalny dziękujemy żołnierzom wyklętym za to, co zrobili. Mija bowiem 70 lat od wymarszu partyzanckiego, który potem przekształcił się w V Wileńską Brygadę Armii Krajowej – podkreślił dr Niwiński.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 25 lutego 2013Autor: jc