Klątwa zdjęta z "wyklętych"
Treść
Apel Poległych przed Grobem Nieznanego Żołnierza, Msza św. w  archikatedrze św. Jana, złożenie kwiatów i zapalenie zniczy w miejscach  związanych z losami żołnierzy wyklętych - tak w Warszawie po raz drugi  będzie obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". 
Żołnierze wyklęci to żołnierze polskiego zbrojnego podziemia  niepodległościowego walczący przez lata z reżimem komunistycznym. To  ludzie skazani przez komunistów na zapomnienie, na nieistnienie w  społecznej świadomości, przez dziesięciolecia wykluczani z pamięci  narodowej. W 1945 r. w podziemiu niepodległościowym znalazło się około  200 tysięcy ludzi, w tym około 20 tysięcy w oddziałach partyzanckich lub  bojowych jednostkach dyspozycyjnych. Wielu zostało zabitych w obławach i  zasadzkach, ale najokrutniejszy był los uwięzionych, którzy byli  torturowani i mordowani w katowniach UB.
Inicjatorem proklamowania  tego święta był śp. Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej,  który 10 kwietnia zginął w katastrofie smoleńskiej. 1 marca 1951 roku w  więzieniu na warszawskim Mokotowie po długoletnim i wyjątkowo brutalnym  śledztwie zamordowano przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność  i Niezawisłość", na czele z Łukaszem Cieplińskim. Przez lata rządów  tzw. władzy ludowej pamięć o WiN była tępiona. - Poza ubeckimi,  komunistycznymi środowiskami oni zawsze byli szanowani. Byli wyklęci  tylko przez reżim, który naszej Ojczyźnie szykował także wyklęty los.  Chcę wyrazić przekonanie, że odnawianie tej pamięci narodowej,  wzbogacanie, organizowanie wszelkiego rodzaju dowodów potwierdzających,  że o żołnierzach tych pamiętają różne środowiska, także młodzież, to  jest działanie z punktu widzenia budowania postaw patriotycznych,  polskich bardzo istotne. Tego typu działania budują narodową tożsamość.  My nie możemy przestać być Polakami, nigdy nie możemy zapominać o naszej  historii - mówił Stanisław Oleksiak, prezes Światowego Związku  Żołnierzy Armii Krajowej, na wczorajszej konferencji poświęconej  obchodom Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", zorganizowanej  m.in. przez Społeczny Komitet Obchodów Narodowego Dnia Pamięci  "Żołnierzy Wyklętych".
Jak zaznaczył Oleksiak, proces "zdejmowania  klątwy" uwieńczony został ubiegłoroczną uchwałą Sejmu o ustanowieniu na  wniosek śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego Dnia Narodowej Pamięci  "Żołnierzy Wyklętych". 11 stycznia 2011 roku reprezentanci środowisk  kombatanckich i patriotycznych zawarli "Porozumienie na rzecz obchodów",  w którym znajdowało się zobowiązanie, iż od tej pory co roku będą  starać się zadbać o to, aby Polacy pamiętali o działaczach podziemia  niepodległościowego, o żołnierzach oddziałów WiN, Narodowych Sił  Zbrojnych i wielu innych organizacji konspiracyjnych, którzy nie złożyli  broni wraz z nadejściem komunistów w 1944 roku.
Warszawskie obchody  rozpocznie złożenie wieńców i zapalenie zniczy o godz. 17.00 w  kilkunastu miejscach pamięci na terenie Warszawy związanych z  żołnierzami wyklętymi. Czyli m.in. na "Łączce" na Powązkach, na  cmentarzu Bródnowskim, pod więzieniem mokotowskim i pomnikiem przy  kościele św. Katarzyny. Złożeniu kwiatów będą towarzyszyć wystąpienia  historyków, którzy opowiedzą zebranym mieszkańcom o tym fragmencie  polskich dziejów. Następnie odbędzie się Apel Poległych i uroczysta  zmiana warty na placu J. Piłsudskiego, po czym nastąpi przemarsz  Krakowskim Przedmieściem do archikatedry św. Jana, gdzie zostanie  odprawiona uroczysta Msza Święta. 
Organizatorzy tegorocznych  obchodów zaznaczają, że ważne jest przypominanie nowym pokoleniom, czym  była walka zbrojna ponad 20 tysięcy ludzi, którzy z bronią w ręku  walczyli z narzuconym systemem. - Znaleźli się oni w tej sytuacji często  nie z chęci, a z konieczności, ponieważ jako żołnierze AK byli z góry  skazani na prześladowania. Uwięzionych i prześladowanych zostało ponad  30 tysięcy żołnierzy. Dla wielu nie było innej drogi jak las albo  ucieczka za granicę - mówił Tadeusz Filipkowski, prezes Fundacji  Polskiego Państwa Podziemnego. - To, co dotyczy naszej "świetlanej  przeszłości", zawsze jest zamiatane pod dywan przez sprawujących władzę,  pełnomocników naszych wrogów. Czas najwyższy, aby prawda o tych naszych  bohaterach była ujawniana - zaznaczył z kolei Andrzej Melak, członek  Społecznego Komitetu Obchodów. - Chcemy upamiętnić te tysiące osób,  które w momencie totalnego i ponownego zagrożenia polskiej  niepodległości dalej walczyli z bronią w ręku. Spośród nich ponad 20  tysięcy żołnierzy podziemia niepodległościowego zostało zamordowanych.  To są te ofiary, które chciały wierzyć, że świat upomni się o Polskę po  latach okupacji niemieckiej i sowieckiej. Którzy wierzyli, że stać nas  na to, byśmy sami jako Polacy zarządzali niepodległym państwem. Okazało  się jednak, że świat nie jest specjalnie wyczulony na ofiarę tych i  wielu innych osób, które po wojnie podjęły dzieło niepodległości. A co  więcej, w Polsce znalazło się wielu propagandzistów, którzy zdecydowali  się pohańbić tych, którzy walczyli po 1945 roku. Skutki tego pohańbienia  są widoczne również dziś w naszej niedoskonałości jako społeczeństwa i  Narodu widzenia naszej przeszłości - mówił prof. Jan Żaryn,  przewodniczący Komitetu.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik Wtorek, 21 lutego 2012, Nr 43 (4278)
Autor: jc
