Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Laptop nie wypalił

Treść

Choć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego już przed kilkoma dniami zakończyła ostatecznie kontrolę laptopów używanych w poprzedniej kadencji przez ministra Zbigniewa Ziobrę i jego współpracowników, z nieznanych powodów wyniki analizy nie zostały jeszcze przekazane do Ministerstwa Sprawiedliwości. Według nieoficjalnych informacji z kręgów zbliżonych do służb specjalnych, do jakich dotarł "Nasz Dziennik", ekspertyza wykonana przez biegłych ABW nie potwierdziła, by na dysku twardym "laptopa Ziobry" znajdowały się dokumenty objęte klauzulą "ściśle tajne". Śledczym nie udało się również potwierdzić, by do uszkodzenia laptopa doszło celowo. Pytani o sprawę przedstawiciele ABW nabierają wody w usta i zasłaniają się tajemnicą postępowania, choć wcześniej - dopóki informacje mogły służyć dyskredytowaniu polityków PiS - nieszczególnie dbano o tajność sprawy. - Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dokonała sprawdzenia sprzętu użytkowanego przez byłego ministra sprawiedliwości pana Zbigniewa Ziobrę, w zakresie uprawnień i kompetencji ABW, a także zgodnie z wnioskiem przedstawionym przez Ministerstwo Sprawiedliwości - poinformowała nas major Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik prasowy ABW. Laptop używany przez Zbigniewa Ziobrę w okresie, gdy pełnił on funkcję ministra sprawiedliwości, przekazany został do analizy ABW 19 lutego br. Kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości zdecydowało się na taki krok, mimo że nie miało ku temu podstaw prawnych - taką decyzję bowiem mógł podjąć tylko prokurator prowadzący postępowanie wszczęte w wyniku ewentualnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Doniesienia przeciwko byłemu szefowi Ministerstwa Sprawiedliwości nikt jednak nie złożył, nie było również prokuratorskiej decyzji o skierowaniu laptopa do analizy. Była za to - jak wszystko na to wskazuje - "uprzejmość" pomiędzy powołanym przez PO ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim a związanym z tą partią szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofem Bondarykiem. - Oczywiste jest dla mnie, że cała rozdmuchana przez media sprawa "laptopa Ziobry" to był tylko pretekst do walki z opozycją. Na polityczne zlecenie buszowano po dysku twardym używanego przeze mnie komputera, przeszukiwano notatki i organizowano kontrolowane przecieki - nie kryje zdenerwowania poseł Zbigniew Ziobro (PiS). - Ciekawe, jaki byłby rwetes, gdyby PiS poddał takiej kontroli laptopa używanego przez pana Tuska, jako wicemarszałka, i ujawniał jego zawartość - dodaje polityk. Przecieki nie obchodzą ABW? Kosztowna analiza, prowadzona za pieniądze podatnika, obfitowała w "przecieki" pojawiające się zawsze w krytycznych dla koalicji PO - PSL momentach: czy to przy sprawie ewentualnych zawodowych związków Ćwiąkalskiego z oligarchami, czy lekarskich protestów. I choć ABW jako służba specjalna powinna z urzędu szukać funkcjonariusza odpowiedzialnego za "przecieki ze śledztwa", choćby tak kuriozalne jak niedawne informacje, iż rzekomo w laptopie Ziobry znaleziono scenariusze programów telewizyjnych - nie wszczęto skutecznych działań zmierzających do wykrycia źródła przecieku. Być może dlatego, że - jak twierdzą nasi informatorzy - owe "przecieki" miały swój początek nie tyle wśród samych funkcjonariuszy ABW, ile w politycznym kierownictwie tej specsłużby. Przedstawiciele ABW pytani o wewnętrzną kontrolę w tej sprawie nabierają wody w usta. - Nie odpowiem na to pytanie. To wewnętrzna sprawa ABW, nie informujemy o takich działaniach - mówi mjr Koniecpolska-Wróblewska. Ale jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć z kręgów zbliżonych do tej specsłużby, nie podjęto żadnych czynności, które w sposób efektywny prowadziłyby do ustalenia źródła przecieku. - ABW analizujące laptop, z którego korzystałem, i to, czy nie było w nim poufnych dokumentów, miało ponoć m.in. sprawdzić, czy w ten sposób nie dochodziło do przecieków ze śledztw. Ale w samym postępowaniu ABW organizowane są przecieki. I nie robi się nic, by temu przeciwdziałać. To dowód skrajnego upolitycznienia tej służby - komentuje Zbigniew Ziobro. Wyniki przekażą, ale... później Ale nieprawidłowości w samej procedurze przekazania i wszczęcia laptopowej kontroli przez ABW oraz marazm tej służby w sprawie przecieków z postępowania to nie jedyne wątpliwości, jakie wiążą się z całą sprawą. Z nieznanych bowiem powodów, choć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego już przed kilkoma dniami zakończyła analizę sprzętu elektronicznego, do tej pory nie przekazała do Ministerstwa Sprawiedliwości jej ostatecznych wyników. Choć od kilku miesięcy opinia publiczna epatowana jest kolejnymi "rewelacjami" dotyczącymi ministerialnych laptopów, oficjalne wyniki zakończonej kontroli pozostają dla niej tajne. Co ciekawe - o tym, że ABW już zakończyła kontrolę, nie mają pojęcia nawet przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości. - Nic mi o tym nie wiadomo. Do nas wyniki jeszcze nie trafiły - powiedział nam w poniedziałek sędzia Sławomir Różycki z resortu sprawiedliwości. - Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego planuje w najbliższym czasie przekazać wyniki tego sprawdzenia prawnemu właścicielowi wspomnianego sprzętu, tj. Ministerstwu Sprawiedliwości - zapewnia mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska z ABW. Czyli kiedy? - Prawdopodobnie w ciągu kilku dni - precyzuje w rozmowie telefonicznej rzecznik ABW. Jak się dowiedzieliśmy, zwłoka ta ma być spowodowana koniecznością sformułowania "ostatecznych wniosków". Jakich i w jakim trybie się to odbywa? To - jak nam powiedziano - kolejna tajemnica Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Bez klauzuli "ściśle tajne" Tak ABW, jak i Ministerstwo Sp rawiedliwości z "aferą laptopową" może mieć kłopot, i to niemały. Według naszego informatora, związanego ze służbami specjalnymi, w trakcie prowadzonej analizy rzeczywiście - co nikogo nie zdziwiło - odnaleziono prywatne notatki Zbigniewa Ziobry, zdjęcia i telewizyjne zapiski, których autorką mogła być redaktor Patrycja Kotecka. Jednak - wbrew kierowanym do mediów "przeciekom" - jak twierdzi nasz informator - nie udało się w sposób bezsprzeczny potwierdzić, jakoby uszkodzeń laptopa dokonano w sposób mechaniczny i celowy, co miałoby znamiona przestępstwa. Znaleziono wprawdzie notatki Ziobry dotyczące jego wystąpień w mediach związane z prowadzonymi śledztwami, ale nie odnaleziono dokumentów państwowych, które miałyby klauzulę "ściśle tajne", do których Zbigniew Ziobro nie powinien mieć dostępu lub które mogłyby być przechowywane tylko na kilku komputerach w ministerstwie posiadających wystawianą przez ABW klauzulę bezpieczeństwa. A to oznacza, że informacje powielane w sposób mniej lub bardziej otwarty przez przedstawicieli resortu sprawiedliwości i polityków PO sugerujących nieprawidłowości w działaniach Ziobry - były nieprawdziwe. Zwróciliśmy się do ABW z pytaniami dotyczącymi ustaleń naszego informatora. Chcieliśmy poznać oficjalną opinię w sprawie informacji, do jakich dotarliśmy, a które wskazują jednoznacznie, że w "laptopowych" działaniach Zbigniewa Ziobry nie było przestępstwa. Nie udało się. W wersji pisemnej, choć odpowiedź z ABW otrzymaliśmy bardzo szybko, nasze pytania zostały ostentacyjnie pominięte. - Bez komentarza. Nie udzielamy żadnych informacji na ten temat - powiedziała w telefonicznej rozmowie rzecznik ABW. - Może stąd ta zwłoka? Mają niezły zgryz, kilka dni na to, co wymyślić, by jednak przy pomocy pewnego tygodnika nabić Ziobrę w laptopa - komentuje jeden z posłów PiS. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-16

Autor: wa