Platforma koncesjonuje dyskusję
Treść
Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu głosami Platformy  Obywatelskiej odrzuciła dezyderat wzywający premiera do zbadania decyzji  szefa KRRiT o nieprzyznaniu Telewizji Trwam miejsca na multipleksie  cyfrowym. Przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) nie  zgodziła się na żadną dyskusję. Ani na polemikę posłów z Janem  Dworakiem. Opozycja nie rezygnuje i zapowiada, że znowu złoży wniosek o  zwołanie posiedzenia komisji na ten sam temat.
Wczorajsze spotkanie  komisji kultury było już trzecim w tej sprawie. Wcześniej dwa razy Iwona  Śledzińska-Katarasińska przerywała posiedzenia, gdy posłowie opozycji  za mocno dociskali Dworaka i jego współpracowników w sprawie odmówienia  koncesji dla Telewizji Trwam na naziemne nadawanie cyfrowe. Ale o ile  poprzednie dwa trwały po kilka godzin, wczoraj obrady nie przekroczyły  nawet kwadransa. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski  tym razem też mieli przygotowaną całą listę pytań do szefa Krajowej  Rady. Chcieli również bronić tez zapisanych w projekcie dezyderatu  złożonego przez posła Andrzeja Dąbrowskiego (SP). Ale  Śledzińska-Katarasińska miała z góry ułożony, zupełnie inny scenariusz  posiedzenia komisji i go konsekwentnie realizowała.
Najpierw  ogłosiła, że skoro Jan Dworak udzielił już posłom odpowiedzi ustnych na  ich niektóre pytania na poprzednich posiedzeniach komisji, a na  wszystkie posłowie dostali odpowiedzi na piśmie, to temat został  wyczerpany.
Szefowa komisji poinformowała posłów, że komisja nie  ma podstaw do głosowania nad dezyderatem, bo tak wynika z ekspertyzy  Biura Analiz Sejmowych. Według sejmowych prawników, komisja nie może  kierować dezyderatu do premiera o zbadanie działań szefa KRRiT, bo Rada  jest odrębnym organem konstytucyjnym. Jest niezależna od premiera i  administracji rządowej. Z takim stanowiskiem przewodniczącej nie  zgadzała się opozycja. - Opinie Biura Analiz nie są wiążące dla posłów -  podkreślała poseł Beata Kempa (SP). - Nie ma jednej słusznej wykładni -  stwierdziła. Kempa zwracała uwagę, że powstał spór między KRRiT a  Urzędem Komunikacji Elektronicznej, kto ma przydzielać miejsca na  multipleksie, i to mógłby wyjaśnić premier. Szef rządu mógłby też  wystąpić do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie, czy proces  koncesyjny był przeprowadzony rzetelnie. Z kolei prof. Krystyna  Pawłowicz, posłanka PiS, chciała przedstawić opinię prawną, która była  odmienna od stanowiska BAS, ale Iwona Śledzińska-Katarasińska na to nie  pozwoliła. - Pani opinia nie jest mi do niczego potrzebna - stwierdziła  przewodnicząca komisji. - Może innym posłom jest potrzebna -  polemizowała z nią prof. Pawłowicz. Ale nic nie wskórała.
Posłom  opozycji nie udało się zabrać głosu w trakcie posiedzenia, choć mieli  jeszcze wiele pytań do Jana Dworaka. Co prawda wiceprzewodniczący  komisji Jerzy Fedorowicz (PO) sporządził długą listę posłów zapisanych  do dyskusji, ale Śledzińska-Katarasińska powiedziała, że żadnej dyskusji  już nie będzie. - Pani nie robi łaski, proszę dopuścić posłów do głosu -  apelowała do przewodniczącej Krystyna Pawłowicz, ale bez rezultatu. Z  kolei Elżbieta Kruk (PiS) próbowała zgłosić wniosek o pięciominutową  przerwę w imieniu posłów PiS, licząc, że w tym czasie uda się porozumieć  ze Śledzińską-Katarasińską co do dalszego przebiegu posiedzenia. Ale  ten wniosek też został zignorowany. - Tak wygląda demokracja -  skomentowała Pawłowicz. - Skandal, hańba - krzyczeli inni posłowie.  Ostatecznie za odrzuceniem dezyderatu do premiera głosowało 14 posłów, a  przeciw był jeden, przy czym posłowie PiS nie wzięli udziału w  głosowaniu.
Precedensu nie było
Posłowie po  posiedzeniu nie kryli irytacji z powodu postępowania szefowej komisji  kultury. Joanna Szczypińska (PiS) podkreśliła, że pierwszy raz spotyka  się z taką sytuacją. - Opinia sejmowych prawników nigdy nie była dla  posłów wiążąca na posiedzeniu żadnej komisji. Bo to przecież posłowie  głosują, stanowią prawo, a nie sejmowi prawnicy - tłumaczy Szczypińska.  Podkreśla też, że skandalem było uniemożliwienie posłom zadawania  wczoraj pytań Janowi Dworakowi. - Przewodniczący udzielił odpowiedzi,  ale nie wszystkie były wyczerpujące. Ponadto niektóre mijały się z  prawdą i chcieliśmy o to dopytać Jana Dworaka. Do tej pory zawsze tak  było w Sejmie, że poseł miał w takiej sytuacji prawo postawić dodatkowe  pytania. Przewodnicząca pogwałciła prawa posłów. Nie wiem, następnym  razem pewnie od razu zamkną posiedzenie - mówi Szczypińska.
Inni  parlamentarzyści wskazywali na złamanie regulaminu Sejmu w trakcie  głosowania nad dezyderatem. Do tej pory zazwyczaj było tak, że projekt  jakiegokolwiek dezyderatu był zgłaszany na początku posiedzenia komisji,  ale w trakcie dyskusji, gdy posłowie otrzymywali jakieś dodatkowe  informacje. Często pod ich wpływem zmieniali treść swojego wniosku.  Wczoraj jednak Iwona Śledzińska-Katarasińska nie dała im nawet na to  szansy, tylko poddała pod głosowanie dezyderat w pierwotnej wersji.
Profesor  Krystyna Pawłowicz przedstawiła z kolei główne tezy swojej ekspertyzy  prawnej, która rzeczywiście w najważniejszych elementach była sprzeczna z  opinią sejmowego biura. Przede wszystkim - zdaniem prof. Pawłowicz -  Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w trakcie postępowania koncesyjnego  jest normalnym organem administracji państwowej, a administracja podlega  premierowi. I tylko z tego powodu jej działalność ma prawo sprawdzić  szef rządu. Nie można też traktować KRRiT jako organu działającego poza  systemem ustrojowym państwa, który nie podlega żadnej kontroli. Pani  profesor nie kryła też zaskoczenia, że przewodnicząca komisji kultury  tak dużą wagę przywiązuje do opinii BAS, tak jakby zawierała ona jedyną  istniejącą interpretację prawa. - Subiektywny pogląd młodego prawnika -  tak poseł Krystyna Pawłowicz oceniła ekspertyzę Biura Analiz Sejmowych.
-  Tak się prowadzi obrady - komentuje posiedzenie komisji kultury jeden z  posłów Platformy Obywatelskiej. - To było do przewidzenia. Iwona  Śledzińska-Katarasińska dostała polecenie od władz klubu, aby jak  najszybciej zamknąć sprawę koncesji na naziemne nadawanie cyfrowe i  odrzucenia wniosku Telewizji Trwam w tej sprawie. To po prostu zbyt dużo  nas kosztuje politycznie, bo widać, że rośnie sprzeciw wobec takiego  postępowania Krajowej Rady. Chodziło też oczywiście o uchronienie Jana  Dworaka przed koniecznością odpowiadania na kolejne trudne pytania  posłów opozycji - dodaje. I podkreśla, że taki sam scenariusz, czyli  szybkie zamknięcie dyskusji i wygrane głosowanie, zostałby zastosowany  podczas środowego wspólnego posiedzenia komisji kultury i kontroli  państwowej, gdyby posiedzeniu przewodniczył ktoś z PO, a nie poseł  Arkadiusz Czartoryski z PiS. Ale te kalkulacje Platformy mogą zawieść.  Poseł Elżbieta Kruk powiedziała "Naszemu Dziennikowi", że przygotowuje  nowy wniosek w imieniu PiS i SP o zwołanie nowego posiedzenia komisji w  sprawie postępowania koncesyjnego KRRiT. Oczywiście przewodnicząca Iwona  Śledzińska-Katarasińska może zwlekać ze zwołaniem posiedzenia, ale nie  dłużej niż miesiąc.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik Piątek, 17 lutego 2012, Nr 40 (4275)
Autor: au
