Sonda Komorowskiego
Treść
Artur Kowalski
Przeciw spełnieniu obietnicy o wydłużeniu okresu  pracy, którą Polakom złożył premier w listopadowym exposé, opowiadają  się politycy opozycji. Postulują przy tym, aby przed podjęciem decyzji w  tak strategicznej dla obywateli kwestii zapytać o zdanie całe  społeczeństwo. Postawa polityków koalicji rządzącej wskazuje jednak, iż  referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego nie wchodzi w grę.  Rząd Donalda Tuska nie zaprezentował jeszcze nawet projektu ustawy,  która miałaby wprowadzać stopniowe podwyższanie wieku przechodzenia  Polaków na emeryturę. Nastroje społeczne przed ogłoszeniem kształtu  szykowanego przez rząd rozwiązania postanowił wybadać wczoraj prezydent  Bronisław Komorowski.
Do Pałacu Prezydenckiego na konsultacje z głową  państwa w sprawie przyszłości systemu emerytalnego przybyli  reprezentanci wszystkich klubów parlamentarnych. Obecność ugrupowań  opozycyjnych na konsultacjach, jeszcze przed ogłoszeniem przez rząd  jakichkolwiek konkretów dotyczących propozycji, mogłaby wpłynąć na  stworzenie w oczach społeczeństwa wrażenia autoryzacji przez opozycję  przynajmniej części propozycji, które w sprawie emerytur przedstawi  rząd. Te bowiem mielibyśmy poznać niebawem. Na początku lutego  kancelaria premiera poinformowała, iż projekt nowelizacji ustawy o  emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest w fazie  przygotowania, a jego przyjęcie przez rząd planowane jest już na  pierwszy kwartał tego roku. Projekt będzie przewidywał stopniowe, już od  roku 2013, wydłużanie wieku emerytalnego do docelowych 67 lat zarówno  dla kobiet, jak i dla mężczyzn. 
Premier Donald Tusk mówił w exposé,  iż zapewnienie systemu, który pozwoli na "stabilne wypłacanie emerytur",  oznacza konieczność podwyższenia wieku przechodzenia na emeryturę. - W  związku z tym proponujemy następujący system: co cztery miesiące wiek  emerytalny przesuwać będziemy o kolejny miesiąc, co oznacza, że z każdym  rokiem pracować będziemy dłużej o trzy miesiące. Co będzie oznaczało,  że ten poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągniemy w roku 2020, a dla  kobiet w roku 2040 - mówił Tusk. Premier wyliczał już wtedy oszczędności  - iż w 2020 r. dzięki podwyżce wieku emerytalnego nasze zadłużenie w  relacji do PKB spadnie do 44 proc., w roku 2030 do 40 proc., a do 2040  r. do 35 proc. PKB.
Kto będzie płacił składki
Prezydent  Bronisław Komorowski ocenił wczoraj - w kontekście wydolności systemu  emerytalnego - że stoimy w obliczu wielkiego wyzwania, jakim jest  kształtowanie polityki prorodzinnej. - Wiemy, że już w najbliższej  dekadzie proporcje między liczbą osób w wieku produkcyjnym i  poprodukcyjnym zaczną się w błyskawicznym tempie pogarszać. (...) W 2010  roku na jedną osobę w wieku emerytalnym przypadały cztery osoby w wieku  produkcyjnym, w 2020 roku będą to już tylko trzy osoby, a w 2035 roku  zaledwie dwie - mówił Komorowski. U rządzących nie widać jednak  wystarczającej determinacji, aby wspierać młodych rodziców, którzy  decydują się rodzić i wychowywać przyszłych płatników składek  emerytalnych, i forsować rozwiązania - które nie tylko ułatwiałyby  wychowywanie dzieci i opiekę nad nimi - ale nawet powstrzymywania się  przed wprowadzaniem takich, które pogarszają już i tak trudną sytuację.  Warto przy tym przypomnieć, że tylko w ostatnich miesiącach mieliśmy do  czynienia np. z podwyżką podatku VAT na ubranka i obuwie dziecięce z 8  do 23 proc., co nie zostało zrekompensowane żadnym innym rozwiązaniem,  czy też z wprowadzeniem przepisów, które pozwoliły na drastyczne  podwyżki opłat za przedszkola.
Minister w Kancelarii Prezydenta Irena  Wóycicka oceniła wczorajsze konsultacje jako owocne. - Spotkanie  znacznie wzbogaca pole i szerokość widzenia problematyki emerytalnej -  stwierdziła Wóycicka. Zapowiedziała, że będą w tej sprawie kolejne  spotkania. - Prezydent wyraził nadzieję, że kolejne rozmowy zbliżą różne  stanowiska i pomogą znaleźć konsensus - mówiła.
Zwolennicy  podwyższenia wieku emerytalnego przeprowadzenie tej operacji utożsamiają  z podwyższeniem przyszłych świadczeń emerytalnych. Mogłoby tak być przy  założeniu, iż każdy potencjalny emeryt pracowałby do 67. roku życia, a  więc opłacał też składki. Sytuacja na rynku pracy osób w wieku  przedemerytalnym zupełnie jednak nie pozwala na przyjęcie założenia, iż  66-latek czy 66-latka jest poszukiwaną siłą roboczą, a wręcz przeciwnie.  Związek między podniesieniem wieku emerytalnego a wyższymi emeryturami  być może opiera się na przyjęciu, iż mniej osób do emerytury dożyje i  dzięki temu będzie więcej do podziału dla pozostałych. Wiele osób  próbujących dożyć do "spokojnej emerytury" w wieku 67 lat miałoby dziś  perspektywę kilku lat upokarzającego życia bez pracy, na garnuszku  opieki społecznej. Sławomir Piechota (PO) zapewniał wczoraj, że  podwyższeniu wieku emerytalnego muszą towarzyszyć inne działania. - Z  tym musi iść równolegle wiele działań: wsparcie aktywności zawodowej  osób powyżej 60. roku życia oraz wsparcie zdolności do aktywności, czyli  wsparcie stanu zdrowia, a więc to nie jest kwestia podniesienia  jakiegoś progu. Jeżeli nie będą prowadzone inne działania, to ten prosty  parametr pozostanie pusty - mówił Piechota. Podniesienie wieku  emerytalnego popiera także PSL. Szef klubu ludowców Jan Bury  zapowiedział, iż Stronnictwo chciałoby jednak, aby umożliwić matkom, w  zależności od liczby dzieci, wcześniejsze przejście na emeryturę. Taka  propozycja stoi w poprzek rządowej propagandzie, która obiecuje wyższe  emerytury dzięki podwyższeniu wieku emerytalnego. PSL tymczasem za  przywilej uznaje możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę.
Zróbmy referendum
Pomysły  na oszczędności w systemie zaproponował Janusz Palikot. Według posła, 2  miliardy złotych miałoby przynieść połączenie ZUS z KRUS. Opowiada się  także za wprowadzeniem przepisów, które w większym stopniu chroniłyby  osoby w wieku emerytalnym przed zatrudnianiem ich na "umowy śmieciowe".
Przeciwko  podniesieniu wieku emerytalnego opowiedział się SLD. Leszek Miller  zwrócił uwagę, iż średnia życia mężczyzny w naszym kraju to 72 lata, co  oznacza, że mężczyzna spędzałby na emeryturze przeciętnie tylko 5 lat. -  Padają tutaj sformułowania, że Europa Zachodnia idzie w kierunku  wydłużenia wieku emerytalnego, ale warto zdawać sobie sprawę, iż długość  życia w Polsce sytuuje nas na 28. miejscu w Europie - dodał Miller.  Stanowczo za przeprowadzeniem referendum w sprawie podwyższenia wieku  emerytalnego opowiedziały się: Prawo i Sprawiedliwość oraz Solidarna  Polska. Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił także, iż jego  ugrupowanie nie sprzeciwia się koncepcji podwyższenia wieku emerytalnego  - która oznaczałaby przymus pracy do 67. roku życia. - Nam nie chodzi o  to, żeby zabraniać komukolwiek pracować dłużej, także do ukończenia 67.  roku życia - i chodzi tutaj zarówno o kobiety, jak i mężczyzn. Uważamy,  że przedłużenie możliwości pracy, ale dobrowolnej pracy, do tego wieku  jest dopuszczalne - dodał Kaczyński. Beata Kempa (Solidarna Polska)  zwróciła uwagę, iż rząd powinien podjąć szereg działań wspierających  politykę prorodzinną, dotyczących m.in. opieki przedszkolnej. - Tu musi  być pakiet ustaw - rząd nie może być leniwy w tej sprawie - dotyczących  polityki prorodzinnej. Jeden z tych pomysłów może być taki, że matka lub  ojciec - którzy wychowują troje dzieci - powinni mieć gwarantowaną  minimalną emeryturę. Tak, żeby praca w domu przy wychowaniu trojga  dzieci była poważnie traktowana przez państwo tak jak praca w zakładzie  pracy - mówiła Kempa.
Nasz Dziennik Czwartek, 9 lutego 2012, Nr 33 (4268)
Autor: au
