Stavka większa niż kasa
Treść
Małgorzata Goss
Stavka po otrzymaniu koncesji weszła w ścisłą  współpracę z telewizją TVN, której już poprzednio KRRiT przyznała  miejsce na jednym z multipleksów.
W chwili składania wniosku o  koncesję jedynym właścicielem spółki Stavka, z kapitałem zakładowym 90  tys., był Stanisław K. urzędujący w lokalu przy ulicy Ordynackiej w  Warszawie. To nie jedyny jego biznes. Mężczyzna prowadzi działalność  gospodarczą jako osoba fizyczna pod szyldem "Besta Film Stanisław K.".  Podstawą tej działalności jest należący do Stanisława K. budynek o  powierzchni prawie 1,9 tysiąca metrów. Obiekt pod nazwą Dom Produkcyjny  Studio Besta wykorzystywany jest jako studio filmowe. Stanisław K.  posiada też większościowy pakiet udziałów (80 proc.) w działającej od  lat 90. w branży filmowej spółce Studio Besta sp. z o.o. o kapitale  własnym 100 tys. zł (i kilku innych, które w tym wypadku nas nie  interesują). Spółki Studio Besta sp. z o.o. nie należy mylić z Domem  Produkcyjnym Studio Besta, studio filmowe bowiem nie jest własnością tej  spółki, lecz własnością prywatną Stanisława K., co dla mechanizmu  robienia pieniędzy z powietrza ma kluczowe znaczenie. Ale o tym za  chwilę. Wróćmy teraz do spółki Stavka, której Krajowa Rada Radiofonii i  Telewizji przyznała koncesję na cyfrowe nadawanie na Multipleksie 1.
Aktywa  spółki Stavka, należącej w całości do Stanisława K., pod koniec 2010 r.  składały się wyłącznie z majątku obrotowego, a konkretnie z 99 tys. zł,  czyli głównie z kapitału założycielskiego w kwocie 90 tys. zł i 9 tys.  zł zaciągniętych przez spółkę krótkoterminowych zobowiązań. W lutym 2011  r. spółka otrzymała koncesję na nadawanie programu U-TV drogą  satelitarną, co musiało pociągnąć za sobą jakieś koszty. Jej wyniki  finansowe za ostatnie lata oscylowały wokół zera. Mimo nader skromnego  potencjału finansowego oraz braku własnego zaplecza technicznego Stavka  postanowiła uzyskać koncesję na nadawanie programu telewizyjnego na  multipleksie naziemnym. Koszty operacyjne przedsięwzięcia w ciągu  pierwszych pięciu lat spółka oszacowała na 18-20 mln złotych. 
Koszt  zapłaty za koncesję, w przypadku jej ewentualnego przyznania, to blisko  10 mln zł do wyłożenia prawie natychmiast. Stavka nie ukrywała we  wniosku koncesyjnym, że nie posiada pieniędzy i zamierza sfinansować  całe przedsięwzięcie kredytem bankowym. Krajowa Rada doskonale zatem  znała mizerną sytuację majątkową spółki.
"Niewielki potencjał spółki  Stavka nie daje możliwości finansowania projektu we własnym zakresie i  wymaga zaangażowania kapitałów zewnętrznych. (...) Jako źródła  finansowania przedsięwzięcia wskazano środki, które będą pochodziły z  kredytu bankowego" - czytamy w analizie ekonomicznej przygotowanej przez  Departament Koncesyjny Biura KRRiT.
Jak zatem skromniutka spółeczka  przekonała Radę do przyznania jej koncesji na tak kosztowne  przedsięwzięcie, jak naziemna telewizja cyfrowa? Sedno sukcesu  Stanisława K. tkwi w tym, że podjął działanie poprzez sieć swoich  spółek, co pozwoliło mu wykrzesać duże pieniądze praktycznie z niczego.  Te cudownie rozmnożone środki, o dziwo, stały się dla Krajowej Rady  podstawą, aby przyznać Stavce koncesję.
4 lutego 2011 r. spółka  Stavka podpisała ze spółką Studio Besta sp. z o.o. list intencyjny, w  którym Stavka zobowiązała się wynająć od 1 września na 10 lat spółce  Studio Besta sp. z o.o. cały Dom Produkcyjny Studio Besta o powierzchni  prawie 1900 m kw. za ok. 1,1 mln zł czynszu rocznie. Przypomnijmy, że  nieruchomość ta nie była własnością spółki, lecz Stanisława K., nie  znajdowała się w jej władaniu na podstawie jakiejkolwiek umowy. Już po  podpisaniu listu intencyjnego pomiędzy swoimi spółkami Stanisław K.,  działając pod szyldem Besta Film, czyli jako osoba fizyczna i zarazem  właściciel studia, zawarł umowę ze spółką Stavka (3 marca 2011 r.), na  podstawie której użyczył jej post factum część studia o powierzchni 900 m  kw. na potrzeby zorganizowania telewizji cyfrowej z możliwością  dalszego podnajmu (co - jak wiadomo - Stavka obiecała już wcześniej  spółce Studio Besta sp. z o.o., i to podnajmując jej całe studio, a nie  tylko 900 m kw. użyczone przez Stanisława K.). 
Po co Stanisław K., właściciel obu spółek oraz studia, podpisał list intencyjny w sprawie najmu studia de facto sam ze sobą? 
Otóż,  ów najem dał mu podstawę do oszacowania wartości wspomnianego studia  telewizyjnego metodą dochodową. Stosując tę metodę, rzeczoznawca nie  wycenia materialnej wartości obiektu (która w tym wypadku wynosi ok. 5  mln zł), ale wyłącznie wysokość szacowanych dochodów w okresie 10 lat  (wartość rynkowa obiektu). Dzięki wynajęciu studia pana K. przez jedną  spółkę pana K. drugiej spółce pana K. i zastosowaniu do wyceny metody  dochodowej operat szacunkowy Domu Produkcyjnego Studio Besta wycenił  nieruchomość na 13,7 mln złotych. Pamiętajmy, że studio ma w przyszłości  generować na rzecz spółki Stavka roczny przychód z wynajmu w wysokości  ok. 1,1 mln złotych. Rzeczoznawcy zabezpieczyli się jednak  zastrzeżeniem, że wartość obiektu została oszacowana przy założeniu, iż  umowa opisana w liście intencyjnym wejdzie w życie z dniem 1 września  2011 r., i tylko w takim wypadku wycena 13,7 mln zł jest wiążąca. 
Tak  to Stanisław K. z pomocą swoich spółek "ubił pianę z kapitału",  zwiększając jego objętość czy też wartość. Teraz przyszedł czas, aby tę  pianę przerobić na prawdziwe pieniądze. Właściwym do tego miejscem jest  bank.
Zagranie va banque
Pod koniec marca  2011 r. spółka Stavka, o aktywach 99 tys. zł, wystąpiła do BRE Banku o  kredyt inwestycyjny na... 16,5 mln złotych. Wydawałoby się, że sprawa,  zwłaszcza w tych kryzysowych czasach, jest z góry skazana na  niepowodzenie. Tymczasem stał się cud. Z dokumentów, do których  dotarliśmy, wynika, że już po sześciu dniach od złożenia wniosku Stavka  otrzymała od BRE Banku promesę udzielenia kredytu na żądaną kwotę.  Podstawą udzielenia promesy była, o dziwo, pozytywna ocena zdolności  kredytowej spółki.
Bank zastrzegł jednak, że warunkiem udzielenia  kredytu będzie uzyskanie przez spółkę koncesji na zagospodarowanie  Multipleksu 1. A także ustanowienie zabezpieczenia spłaty kredytu w  postaci cesji z lokaty na 16 mln 667 tys. zł oraz wystawienia weksla  własnego in blanco.
Mamy więc trzy warunki udzielenia kredytu:  uzyskanie koncesji, podpisanie weksla in blanco oraz cesja z lokaty.  Podpisanie weksla to rzecz stosunkowo prosta. Znacznie trudniej  zagwarantować sobie przydział koncesji w KRRiT. Ale i ten warunek Stavka  spełniła. Najwyraźniej jednak miała problem z cesją z lokaty na ponad  16 mln zł, bo w promesie znalazło się zastrzeżenie, że przed udzieleniem  kredytu bank rozpatrzy ewentualną zmianę tej części zabezpieczenia na  zabezpieczenie hipoteką na nieruchomości. Zapewne na nieruchomości  właściciela firmy Stanisława K., bo własnej nieruchomości spółka nie  posiada. Ta sama nieruchomość, która dzięki deklaracji intencji zawarcia  umowy najmu pomogła rozmnożyć kapitał, teraz dzięki obciążeniu jej  hipoteką ma zamienić ów kapitał na gotówkę. Jest jednak jeden szkopuł.  Wycena tej nieruchomości jest wciąż za niska, aby pod nią otrzymać  kredyt na 16,5 mln złotych. Nieruchomość tę - Dom Produkcyjny Studio  Besta - rzeczoznawca wycenił na 13,7 mln zł metodą dochodową. Przy czym,  jak wynika z dokumentów, jej hipoteka jest obciążona kwotą 3 mln zł na  rzecz innego banku. Razem więc wartość tego zabezpieczenia oscylowałaby  wokół 10 mln zł, o ponad 6 mln zł mniej niż cesja z lokaty figurująca w  promesie kredytowej. Znów więc dochodzi do wykreowania pieniędzy z  niczego. 
Owa promesa, czyli obietnica udzielenia kredytu, obwarowana  kilkoma warunkami, stała się podstawą do przyznania spółce Stavka  koncesji na nadawanie cyfrowe naziemne na Multipleksie 1. W tym momencie  balon finansowy nadmuchany przez Stanisława K. i jego spółki uległ  dalszemu gwałtownemu rozprężeniu do księżycowych rozmiarów. Bo oto  dzięki tej decyzji Krajowej Rady z 90 tys. zł kapitału własnego zrobiło  mu się nagle ponad 30 mln złotych! Tak się w III Rzeczypospolitej robi  interesy. Podstawą jest trójkąt: prywatna firma - bank - urzędnik  publiczny. 
Podążając ścieżką - od "piętrowego biznesu" Stanisława  K., przez prywatny bank, po szczyty władzy publicznej, możemy obserwować  krok po kroku, jak doszło do wyczarowania 16 mln zł z powietrza. A  następnie, jak ten kapitał rozrósł się o kolejne kilkadziesiąt milionów  dzięki otrzymaniu koncesji.
Co więcej, cała operacja kreacji  pieniądza odbywała się już po złożeniu wniosku do KRRiT, a więc w toku  postępowania koncesyjnego. Zgodnie z procedurą Rady - taki wniosek  należało odrzucić już na wstępie. 
Komu faktycznie przypadła  koncesja? Dziś już wiemy. Po jej przyznaniu, we wrześniu, spółka Stavka  nawiązała współpracę z Grupą TVN obejmującą wsparcie techniczne,  współpracę w zakresie reklam oraz dostępu do zasobów archiwalnych i  treści informacyjnych Grupy TVN. Kanał telewizyjny spółki Stavka został  włączony do oferty Premium TV. Niejako przypieczętowując porozumienie,  Telewizja TVN SA nabyła też 25 proc. udziałów w spółce Stavka za 1 mln  złotych. Nowa stacja, uruchomiona przez spółkę Stavka, nosi nazwę TTV. Z  początkiem tego roku rozpoczęła nadawanie.
Nasz Dziennik Środa, 15 lutego 2012, Nr 38 (4273)
Autor: au
