Taczka dla Dworaka
Treść
Społeczne wymówienie z pracy dla szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji ogłosili uczestnicy sobotniej manifestacji przeciwko dyskryminacji Telewizji Trwam.
Już około południa budynek Sejmu szczelnie otoczył policyjny kordon.  Takiej prewencji nie spodziewali się uczestnicy zorganizowanego przez  Solidarnych 2010 i Poznański Klub "Gazety Polskiej" marszu w obronie  wolnych mediów. - Na to są pieniądze, a bilety autobusowe drożeją.  Lepiej by ten śnieg posprzątali - mówili poirytowani ludzie.
-  Chcemy, żeby wreszcie ktoś powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi:  dosyć, stop, na więcej się nie zgadzamy. Dość łamania praw i demokracji,  chcemy prawdy w każdym wymiarze. Myślę, że nieprzydzielenie Telewizji  Trwam miejsca na multipleksie cyfrowym było ukartowane. To jest zmowa.  Chodzi o to, aby pewna grupa zawładnęła świadomością opinii publicznej -  mówi Maciej Andrzejak z Poznania.
Uczestnicy marszu podkreślali, że  decyzje KRRiT to bolszewicka metoda pacyfikacji swobody wypowiedzi. -  Ten marsz odbywa się nie tylko w obronie wolności słowa. Zdający sobie  sprawę z tego zagrożenia wiedzą bowiem, że pociąga to za sobą  ograniczanie wolności osobistej i suwerenności kraju. Chcemy pokazać  warszawiakom - i mam nadzieję, że przynamniej niezależne media to  zauważą - że są ludzie, którzy nie zgadzają się z tym, co teraz się  dzieje. Nie idziemy protestować przeciwko, że nie dali koncesji dla  Telewizji Trwam, ale idziemy żądać - organy władzy muszą jej udzielić,  bo nam to się słusznie należy - zaznacza Bogdan Freytag, jeden z  organizatorów marszu. 
I takie nastroje dominowały na całej trasie  przemarszu. "W obronie wolnych mediów. Żądamy TV Trwam, dość kłamstw,  siania nienawiści i wykluczania katolików", "Żądamy przyznania miejsca  dla TV Trwam na tzw. multipleksie. Lublin", "Totalitarny reżim Tuska  ogranicza wolność słowa, zwalcza wolne media, stosuje szykany i przemoc"  - można było przeczytać na transparentach. W manifestacji wzięli udział  politycy: eurodeputowany Ryszard Czarnecki (PiS), poseł Jan Szyszko  (PiS), poseł Maciej Małecki (PiS), Andrzej Melak ze Stowarzyszenia Katyń  2010 i Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony  Zdrowia NSZZ "Solidarność". 
Manifestanci w morzu biało-czerwonych  flag szli Al. Jerozolimskimi, ul. Marszałkowską i Królewską pod Pałac  Prezydencki. Przed ustawionym tam drewnianym krzyżem ks. Stanisław  Małkowski, kapelan "Solidarności", poprowadził modlitwę w intencji osób,  które zginęły 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie smoleńskiej.
-  Posłowie Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski walczą o to, aby ta  haniebna decyzja została cofnięta. Ale równocześnie chcę państwu  powiedzieć, że gdyby nie ten ośrodek toruński, gdyby nie Telewizja  Trwam, Radio Maryja, "Nasz Dziennik" i gdyby nie "Gazeta Polska", to nie  udałoby nam się zebrać ponad miliona podpisów w obronie polskich lasów.  I ta władza boi się tego. Ta władza boi się, żeby mówić prawdę,  organizować społeczeństwo i dlatego odmówiła koncesji na nadawanie w  układzie cyfrowym - mówił prof. Szyszko. 
Demonstranci dokonali  również społecznej oceny sprawowania urzędu przez szefa Krajowej Rady  Jana Dworaka. - Oświadczamy, że rozwiązujemy z panem umowę o pracę  zawartą w 2011 r. bez zachowania okresu wypowiedzenia. Przyczyną  rozwiązania angażu jest stosowanie podwójnych standardów związanych z  przyznawaniem zgody na umieszczenie na multipleksie cyfrowym firm  ubiegających się o tę zgodę oraz stosowanie niejasnych kryteriów  konkursu. Rada przez pana kierowana wydała zgodę firmom, które nie mają  zaplecza finansowego, merytorycznego i technicznego, które w tej chwili  nadają tylko plansze informacyjne. Rada przez pana kierowana nie  przyznała takiej zgody Telewizji Trwam, która od 9 lat codziennie nadaje  programy publicystyczne, serwisy informacyjne i programy kulturalne -  odczytała Ewa Stankiewicz z Solidarnych 2010, współorganizator marszu.  Zapowiedziała jednocześnie, że następnym krokiem może być wywiezienie na  taczce. - Przy następnym marszu taka taczka się znajdzie - zapewniła  Stankiewicz.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik Poniedziałek, 20 lutego 2012, Nr 42 (4277)
Autor: au
