Terapia zastępcza
Treść
Ministerstwo Zdrowia  przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie recept. Ma on m.in.  ułatwić lekarzom oznaczanie odpłatności za lek. Co się zmieni? 
Odwołując  się do terminologii medycznej, można zaryzykować tezę, że  rozporządzenie zaaplikowane przez resort zdrowia tylko chwilowo łagodzi  ból, nie usuwa natomiast jego przyczyny.
Projekt rozporządzenia w  sprawie recept został przekazany do uzgodnień międzyresortowych, a  ewentualne poprawki mogą być zgłaszane do 17 lutego. 
Dokument,  odpowiadając na postulat środowisk medycznych, odstępuje od karania  lekarzy za błędne wypisywanie recept. W niektórych przypadkach umożliwia  przystawianie dodatkowych pieczątek, które będą informowały, że o  refundacji leku zdecyduje NFZ. Natomiast lekarze będą musieli wpisywać  poziom refundacji w przypadku leków, które występują na liście  refundacyjnej w więcej niż jednym stopniu odpłatności: B - bezpłatne, R -  ryczałt, 30 proc., 50 proc., 100 procent. Jeżeli natomiast lek zostanie  przepisany poza określonym zakresem wskazań objętych refundacją,  lekarze mają wpisywać na recepcie stuprocentowy poziom odpłatności.
Zgodnie  z projektem, ma zostać także rozszerzony katalog błędów, mimo których  aptekarz będzie mógł zrealizować receptę. Ma to dotyczyć m.in. braku lub  błędu w danych drukarni, w której recepta została wydrukowana, oraz  niewłaściwych danych pacjenta lub świadczeniodawcy. Aptekarze będą też  mogli poprawiać bądź to na recepcie, bądź w komunikacie elektronicznym  przekazywanym do NFZ m.in. identyfikator oddziału regionalnego funduszu,  kod uprawnień dodatkowych pacjenta czy numer prawa wykonywania zawodu  lekarza. Ponadto rozporządzenie umożliwia farmaceutom wydawanie recept,  które nie spełniają wymaganych kryteriów, na których widnieje pieczątka  "Refundacja leku do decyzji NFZ". 
W ocenie środowiska medycznego  działania resortu zdrowia bardziej przypominają łatanie starej opony,  która i tak nigdy nie będzie już szczelna, zamiast dokonania wymiany na  nową. Ponadto - co jest domeną rządu PO - PSL - szwankuje mechanizm  konsultacji społecznych, które bardziej mają "spełniać wymóg", niż  służyć obiektywnemu spojrzeniu na sprawę.
- Trzeba opracować prosty,  jednoznaczny, nie zaś skomplikowany system, który uspokoi atmosferę, a  nie daje NFZ podstawy do różnego rodzaju szykan. Tymczasem wciąż mamy do  czynienia z niedopracowanym dokumentem, sporządzanym na kolanie -  podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Bolesław Piecha, szef  sejmowej Komisji Zdrowia. W ocenie parlamentarzysty, rozszerzenie  katalogu błędów wprawdzie umożliwia wydanie leku, ale w sensie  systemowym de facto niczego nie zmienia. Dlatego konieczne są  uproszczenia, a nie wysiłki skierowane na wskazanie kozła ofiarnego. -  Przede wszystkim należy dążyć do wprowadzenia recepty elektronicznej, a  nie szukania odpowiedzialnych za przekroczenia budżetu wśród lekarzy  wypisujących recepty czy farmaceutów, którzy je realizują. Prowadzenie  przez Ministerstwo Zdrowia i jego urzędników wojny z lekarzami i  aptekarzami nie ma sensu. Z reanimowania ustawy refundacyjnej i tak nic  nie wyjdzie, bo jest ona po prostu słaba - ocenia Bolesław Piecha.
Naczelna  Rada Lekarska zarekomendowała lekarzom, aby wypowiedzieli umowy z NFZ  na realizację recept, a po 1 lipca br. nie podpisywali nowych, jeżeli  będzie w nich zapis o karach za złe ich wypisanie. Zdaniem  przewodniczącego Komisji Zdrowia, należało się tego spodziewać. -  Naiwnością rządu i resortu zdrowia były przypuszczenia, że uda się  lekarzy wyprowadzić w pole, zmienić ustawę, a jednocześnie bocznymi  drogami wprowadzić restrykcje dotyczące kar. Od początku było widać, że  jest to intryga szyta grubymi nićmi. Rząd kolejny raz próbował oszukać  lekarzy, ale ci nie dali się na to nabrać. Lekarze chcą leczyć, a nie  bawić się w biurokratów. Od określania stopnia refundacji są urzędnicy  NFZ, nie zaś lekarze - uważa Bolesław Piecha.
Przypomnijmy, że  nowelizacja ustawy refundacyjnej, która weszła w życie 1 stycznia br.,  wprowadzała kary dla lekarzy i farmaceutów. Wywołało to aktywny sprzeciw  tych środowisk. W efekcie pieczątkowego protestu lekarzy, którzy na  receptach nie określali stopnia refundacji leku, oddając to w ręce NFZ,  cierpieli pacjenci, którzy mieli problemy z wykupieniem leków z należną  im zniżką. Do tego doszedł bunt aptekarzy, którzy na godzinę zamykali  apteki. 9 lutego w życie weszła podpisana przez prezydenta nowelizacja  ustawy refundacyjnej, która tylko w części spełnia postulaty lekarzy i  farmaceutów.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik Środa, 15 lutego 2012, Nr 38 (4273)
Autor: au
