Zarzuty za klejone teczki BOR
Treść
Zenon Baranowski
Zarzuty w sprawie organizacji lotów do Smoleńska  w kwietniu 2010 roku usłyszał wczoraj wiceszef Biura Ochrony Rządu.  Minister Jacek Cichocki, który jeszcze kilka dni temu próbował  zdezawuować ekspertyzę biegłych, wczoraj zdymisjonował gen. Pawła  Bielawnego.
Prokuratura zarzuciła Bielawnemu niedopełnienie  obowiązków związane z działaniami BOR m.in. podczas przygotowań lotu  prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska w kwietniu 2010 r. oraz  poświadczenie nieprawdy w dokumencie "mającym znaczenie prawne". -  Postawione zarzuty wynikały z całokształtu materiału dowodowego -  podkreśliła rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. 
-  Dochodzą mnie słuchy, że pewne rzeczy w BOR były niedopełnione i po  katastrofie smoleńskiej coś było dopisywane. Wydaje mi się, że nie  chodziłoby tu o streszczenia z operacji. Powiem szczerze, że chciałbym  się mylić w tej sprawie - mówił w grudniu ub.r. w rozmowie z "Naszym  Dziennikiem" ppłk Tomasz Grudziński, były zastępca szefa BOR. Jego  koledzy nie wierzą, że sztukowanie tak ważnej dokumentacji mogłoby się  odbywać poza wiedzą gen. Janickiego.
Bielawny nie przyznał się do  winy i odmówił składania wyjaśnień. Nie chciał też komentować decyzji  prokuratury. Mazur podkreśliła, że zarzut niedopełnienia obowiązków jest  bardzo obszerny, o czym może świadczyć fakt, że mieści się na pięciu  stronach formatu A4. Odmówiła jednak podania bliższych szczegółów  związanych z postawionymi zarzutami "z uwagi na dobro postępowania". 
-  Zarzuty te były wynikiem ciężkiej pracy biegłych, którzy w naszej  prokuraturze przez kilka miesięcy pracowali, zapoznając się ze  zgromadzonym materiałem dowodowym, jak również porównując to, co  znajduje się w materiałach dowodowych, z wszelkimi przepisami prawnymi,  które mówią o pracy BOR i które obligują funkcjonariuszy BOR do  podejmowania działań w zakresie ochrony osób - stwierdziła rzecznik  prokuratury. 
Mazur wskazuje, że treść zarzutów współgra z  ujawnionymi pod koniec stycznia wnioskami z opinii biegłych opisującej  20 "najistotniejszych uchybień" BOR. Biegli podkreślili, że wpłynęły one  znacząco na obniżenie bezpieczeństwa osób chronionych.
Jak  zaznaczyła rzecznik, powołanie zespołu biegłych "było wynikiem podejrzeń  prokuratorów, że doszło do niedopełnienia obowiązków, które miały wpływ  na bezpieczeństwo osób szczególnie chronionych". - Praca biegłych  potwierdziła te podejrzenia - powiedziała Mazur. Podkreśliła, że biegli  zostali wybrani po długich konsultacjach, m.in. z AON i BBN. - Efektem  tych rozmów było powołanie dwóch biegłych, osób, które w ocenie  prokuratury doskonale znają tematykę, w której miały się poruszać.  Prokuratura uznała także, że nie zachodzą żadne okoliczności ich  wyłączające. Po sprawdzeniu prokurator doszedł do przekonania, że nie ma  żadnych przeciwwskazań, ani prawnych, ani faktycznych, ani  merytorycznych, żeby osoby powołane wydawały opinię - dodała rzecznik  Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Podczas konferencji dziennikarze  dopytywali, czy można się spodziewać dalszych zarzutów wobec innych  funkcjonariuszy BOR. - Nie mogę ujawnić dalszych zamierzeń prokuratury -  odpowiedziała Mazur. - O akcie oskarżenia będziemy mogli mówić dopiero  wtedy, gdy prokurator uzna, że pełny materiał dowodowy znajduje się już w  aktach sprawy - zaznaczyła. 
- Nie jestem zaskoczony decyzją  prokuratury, ponieważ sprawa jest rozwojowa, liczę na jej dalsze  posunięcia i ewentualnie postawienie zarzutów także szefowi BOR gen.  Marianowi Janickiemu - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" płk  Andrzej Pawlikowski, były szef BOR. - Co już wielokrotnie podkreślałem,  główną odpowiedzialność, i to zarówno zawodową, jak i polityczną, ponosi  w tej sprawie szef BOR, gdyż to on zgodnie z ustawą odpowiada za  właściwe realizowanie zadań Biura - podkreśla Pawlikowski.
Decyzja  prokuratury świadczy o tym, że śledczy na podstawie szczegółowej analizy  przesłuchanych świadków, opinii biegłych doszli do wniosku, że BOR nie  wykonało należycie swoich ustawowych zadań przy realizacji  zabezpieczenia tych wizyt - dodał.
Po decyzji prokuratury szef BOR  gen. Marian Janicki spotkał się z ministrem spraw wewnętrznych Jackiem  Cichockim. Jak poinformowała rzecznik resortu Małgorzata Woźniak, jego  efektem była decyzja szefa MSW o zdymisjonowaniu gen. Bielawnego. 
Generał  Bielawny służy w Biurze Ochrony Rządu od 1991 roku. Jako wiceszef BOR  był odpowiedzialny za działania związane z ochroną najważniejszych osób w  państwie i delegacji zagranicznych przebywających na terenie Polski.  Prezydent Bronisław Komorowski awansował go w ubiegłym roku na stopień  generała brygady.
Nasz Dziennik Piątek, 10 lutego 2012, Nr 34 (4269)
Autor: au
